O łatwości, łowieniu ryb i zadawaniu pytań

Przyszedł Klient. Popatrzyliśmy na siebie poświątecznie, badawczo: ten sam pokój, ta sama czerwona kanapa, świeża woda na stoliku.

 Klient uśmiechnął się, ale jakoś tak z napięciem, za szybko i powiedział:

– Byłem w końcu w lesie.

Od lasu przeszliśmy płynnie do obrazu świata, w którym szczęście uciekło jakiś czas temu i jakoś nie wraca. A czym jest szczęście?

– Nie wiem – powiedział Klient. Właściwie nigdy go nie doświadczyłem w pełni. Wyobrażam sobie, że to taki układ kiedy człowiek ma pieniądze, dom, rodzinę i czas.

Zapachniało sielanką. Dałam się uwieść na jakieś 10 sekund a później zapytałam:

– Chcesz mieć rodzinę?

– Nie, nie chcę. – odpowiedział Klient i uśmiechnął się znowu. Tym razem jakby z uznaniem. – Ale może kiedyś będę chciał.

– A teraz? – zapytałam. – Jak teraz miałoby się szczęście wydarzać dla Ciebie a nie dla Ciebie kiedyś, kiedy być może będziesz chciał mieć rodzinę? A być może nie?

– Nie wiem.

Klamra.

– A gdybyś wiedział?

Szybko na scenę wpłynął spokój, przestrzeń i poczucie wolności. Klient gładko stworzył wizję, w której siedzi na rybach i jest odcięty od wszystkich swoich trosk. Tylko musi kupić wędkę.

– A bez wędki się nie da? – Zapytałam.

– To jak będę łowił ryby? – Zdziwił się Klient.

– A gdyby tak łowić bez ryb? Co by się stało gdybyś pozwolił sobie na to poczucie spokoju, przestrzeni i wolności na codzień?

– No coś Ty! – Klient popatrzył na mnie z ciepłym politowaniem. – Na codzień jestem w RELACJI. Dziewczyna ze mną mieszka.

– A więc ona Cię ogranicza? – próbowałam się dopytać.

– Nie – odpowiedział odruchowo Klient. – Mogę robić co chcę.

– ??

– To o mnie chodzi. – przyznał Klient niechętnie.- Ja sam sobie nie umiem na to pozwolić.- Mam taką blokadę. O tu, w środku.

Z tego środka dość blisko nam było do wzorca Dorosłości. Dorosły był bardzo ponurym, zapracowanym i zmęczonym człowiekiem. Mówił: kładę się spać o 5 rano a o 8.00 już jestem na nogach. Mówił też sporo o tym , że praca jest najważniejsza i że wszystko trzeba robić dla Rodziny. Bo Rodzinę trzeba mieć obowiązkowo. Inaczej inni powiedzą, że jesteśmy niedojrzałymi i nieodpowiedzialnymi gówniarzami. Dla Rodziny trzeba też odnieść sukces, w którym na nic nie ma czasu, zarabiać pieniądze, budować latami dom a w wakacje uciekać do lasu, żeby mieć chociaż chwilę dla siebie. Rodzice wtedy będą z nas dumni i zadowoleni. Ergo pełnia szczęścia jest spełnieniem oczekiwań rodziców.

Klient zdenerwował się. – Teraz w pracy będę na wszystkich krzyczał – zagroził mi.

– Cóż, tak to jest jak latami kumulujemy złość i żal i nie zaspokajamy swoich potrzeb. – powiedziałam łagodnie i już jakby refleksyjnie.

Bo faktycznie refleksja mnie naszła, mój drogi Czytelniku. O łatwości, która w życiu jest na wyciągnięcie ręki a jednak po nią nie sięgamy. O tym, że uciekamy od Dorosłości, bo nam się kojarzy z ciężką harówką a nigdy z wolnością i doświadczaniem własnych możliwości. Że marzenia zostawiamy na przyszłość, nie wiedząc nawet czy i kiedy ta przyszłość nadejdzie lub mówimy, że są dla dzieci a my już dziećmi nie jesteśmy.

Tkwimy w przekonaniach, które nie są nasze i wymyślamy coraz to nowe zabawki, które mają nam naszą egzystencję umilić.

Gdyby potraktować życie jako medytację o prostocie, ostatecznie na końcu zostajemy z naszymi dziecinnymi marzeniami i łatwością, która do nich prowadzi.

Medytuj zatem każdego dnia i doświadczaj tego co już masz. Teraz. W sobie.

zdjęcie: pixabay.com